Karolina Hertha

Jesteśmy w gazecie :)

Na początek w wydaniu internetowym, ale redakcja obiecała dłuższy materiał w miesięczniku Miasto Ł. Zachęcam do odwiedzania strony
i komentowania http://lodzkagazeta.pl/szanse-przyrody-w-miescie-przypadek-nowosolnej/

Szanse przyrody w mieście – przypadek Nowosolnej          

Tekst:  Redakcja Miasta Ł.  18 maja 2016     

JOANNA SZCZEPAŃSKA

Czasami niezauważana, ignorowana, rzadko uznawana za priorytet. Przyroda w mieście musi wiele znieść. Musi rywalizować z budynkami, drogami, a nawet z infrastrukturą podziemną. Musi znieść zanieczyszczenia, radzić sobie w małej przestrzeni i kiepskiej dostępności wody. Znosić podcinanie gałęzi i korzeni, wszechobecny hałas i zbyt jasne noce. Jednak się nie poddaje. Wciska się w szczeliny chodników, wybucha zielenią na opuszczonych placach, oflagowuje brzózkami dachy i balkony zaniedbanych budynków. Taki cichy partyzant. W Śródmieściu staramy się teraz znaleźć dla niej przestrzeń. Nie jest to sprawa prosta, mszczą się dziesiątki lat zaniedbań. Żałujemy, że te 50 czy 100 lat temu nikt nie uwzględnił jej w planie, że przegrywała często z szybkim zyskiem czy brakiem szerszej wizji. Nieuwzględnienie zieleni
w Śródmieściu potrafimy dziś nazwać błędem. Ale jak postępujemy w przypadku terenów świeżo przyjętych do miasta, w których jeszcze można wszystko mądrze zaplanować i oddać przyrodzie odpowiednie miejsce?

Las zagrożony wycinką

Mam wielkie szczęście i przywilej mieszkać obok lasu, który kocham. Mam wielkiego pecha, bo las z całą Nowosolną został włączony do miasta Łodzi. Miasto się rozlewa, na dodatek ostatnio dużo w siebie inwestuje, więc szuka zarówno pieniędzy jak i miejsc na nową zabudowę. Padło akurat na ten las. I co teraz? Pierwsze wrażenie było obezwładniające, czułam się bezradna i w jakiś sposób przygnieciona nagle świadomością, że ktoś inny zdecyduje o tym, jak wyglądać będzie otoczenie. Więc pisałam pisma w obronie lasu, bo wierzyłam, że pismo to rzecz poważna. Ślęczałam nad każdym, uważnie dobierałam słowa. Pisałam pod wiele adresów: Miejska Pracownia Urbanistyczna, Zieleń Miejska, Lasy Miejskie, Wydział Ochrony Środowiska, radni i komisje miejskie. Wymieniliśmy już z Miastem cały segregator pism. Na dodatek w świat poszły też petycje podpisywane przez mieszkańców. Odpowiedzi można podzielić na kilka kategorii:

  1. Nic, absolutnie nic się nie dzieje, proszę być spokojnym i poczekać na procedurę konsultacji społecznych. Bardzo się nimi przejmujemy
    i na pewno weźmiemy wasze zdanie pod uwagę.
  2. Pisze pani, że macie sowy i nietoperze. Wielkie mi rzeczy, to typowa fauna tych terenów.
  3. Niemożliwe, że macie nietoperze. Nie mamy ich w naszej inwentaryzacji.
  4. Staramy się wprowadzić ład przestrzenny. Nie wiecie co dobre, nie znacie się.

Zaczęłam się martwić, że przez ten zużyty papier życie straci więcej drzew niż uda mi się uratować. Na szczęście pojawił się Budżet Obywatelski. W 2014 r. dzięki poparciu sąsiadów zgłosiliśmy projekt parku ze ścieżką ekologiczną, placem zabaw i istniejącym już boiskiem. Całość ma ok. 3 hektarów. Projekt zdobył 702 głosy, co było najwyższym wynikiem na osiedlu. Według ówczesnych zasad nie wystarczyło to na wygraną w budżecie, ale pomysłem zainteresowała się Rada Osiedla w Nowosolnej i przeznaczyła na jego realizację środki własne. Przez cały rok 2015 projekt był konsultowany z odpowiednimi organami Urzędu Miasta, w tym z Wydziałem Ochrony Środowiska i z Biurem Architekta Miasta. Zyskał pozytywną opinię, został wpisany do budżetu na 2016 r. i obecnie jest realizowany przez Wydział Komunalny.

Zieleń Nowosolnej. Fot. Piotr Zawadzki

Planiści kontra mieszkańcy

Chciałabym na tym zakończyć tę historię, ale realizacja parku została zakłócona przez konflikt z planami Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, która obecnie tworzy plan zagospodarowania przestrzennego tego obszaru. Na życzenie Wydziału Gospodarowania Majątkiem Pracownia chce dużą część Parku oraz boisko przeznaczyć pod zabudowę. Naiwnie myślałam, że Pracownia Urbanistyczna pracująca dla Miasta musi uwzględnić w planie projekty przez Miasto zaakceptowane i już wdrażane. Myślałam również, że głosy oddane przez mieszkańców
w Budżecie Obywatelskim będą ważną informacją dla planistów, ale nie traktują ich serio. Przeciwstawiają 702 głosy kilku listom przysłanym przez  przeciwników Parku i twierdzą, że mieszkańcy są podzieleni. To bardzo nieuczciwa manipulacja wynikami konsultacji społecznych. Pracownia Urbanistyczna pracująca dla Miasta nie chce uwzględnić w całości  projektu Parku, które Miasto przyjęło do realizacji, który przeszedł pomyślnie wszystkie konsultacje, na który wydawane są środki publiczne. Planowany park ma być według projektu Pracowni pozbawiony większości lasu. Istniejące i odświeżane obecnie z pieniędzy podatników boisko ma być przecięte nikomu nie potrzebną drogą. Pracownia chce również karykaturalnie skurczyć ścieżkę ekologiczną, nie rozumiejąc, że jej celem jest pokazywanie roślin i zwierząt w ich naturalnych siedliskach. Takie podejście odsłania ignorancję i tak naprawdę brak dobrej woli w kwestii miejskiej przyrody. Nie będziemy przecież przesadzać cennych roślin ani nie każemy nietoperzom latać w innym miejscu.

Okazuje się, że na obrzeżach musimy popełniać te same kosztowne błędy, co w Śródmieściu czy na Polesiu. Priorytetem planu jest zagęszczenie zabudowy i rozbudowa sieci dróg na obrzeżach miasta, którego podobno nie stać na „rozlewanie się”. Zieleń jest w tym przypadku na celowniku tylko dlatego, że znajduje się na należących do miasta terenach, które można sprzedać.

Dlaczego przyroda musi być zawsze uwzględniana na końcu, skoro mieszkańcy w różnych projektach w Budżecie Obywatelskim w całym mieście pokazują, że jest dla nich bardzo ważna, że życzą sobie jej obecności w przestrzeni, że podnosi ona jakość życia? Czemu tak trudno przestawić nam się na zielone miasta, które nie są tylko dobrze skomunikowane, ale piękne i zdrowe? Czemu wypaczane lub lekceważone są głosy mieszkańców, którzy z tej przestrzeni będą korzystać? Warto zadać te pytania Radnym Miejskim oraz Pani Prezydent i stworzyć wreszcie mechanizm skutecznego uwzględniania zieleni w planach zagospodarowania przestrzennego.

Pozdrawiam wszystkich Miłośników Przyrody,
Joanna Szczepańska

Odwiedź na Facebooku: Chrońmy Lasy Nowosolnej

DLACZEGO LAS JEST W ŁATY?

Czy mieszkańcy najpierw wycięli kawał lasu, a teraz chcą go chronić? Takie pytania pewnie zadaje sobie osoba, która po raz pierwszy widzi mapę lasu przy ul. Byszewskiej. By na nie odpowiedzieć trzeba sięgnąć do dawnych czasów pierwszej połowy ubiegłego wieku.  
 
Od jak dawna jest tu las, do końca nie wiadomo. Wiadomo na pewno, że jego część była tu już przed II wojną światową. W czasie wojny zainteresowali się nim Niemcy. Nie chodziło im jednak o drzewa, a o skarb z przed tysięcy lat ukryty w ziemi – żwir naniesiony obficie przez lodowiec. Powstały tu wyrobiska żwiru, z których materiał trafiał na budowy do miasta Łodzi. Od strony ul. Byszewskiej było wyrobisko gliny, z którego ludzie brali materiał na piece. Doły żwirowe znajdowały się w okolicach ulicy Bananowej. Doły te mogły mieć też inne, mroczniejsze zastosowanie. Według opowieści jednego z furmanów z Nowosolnej, zmuszanych przez gestapo do wożenia skazańców do Lasu Wiączyńskiego do miejsca kaźni, Niemcy czasami skracali sobie drogę. Korzystali z istniejących głębokich dołów i zabijali więźniów strzałem w głowę. Na ile ta historia jest prawdziwa? Trudno stwierdzić. W miejscu tym znajdowano łuski po nabojach, więc jest to dość prawdopodobne.
 
Po wojnie, po Niemcach pozostała pusta przestrzeń między dzisiejszymi ulicami Bananową i Kokosową. W latach 50-60 było tam boisko do gry w piłkę nożną. Przychodzili tu uczniowie Szkoły Podstawowej w Nowosolnej w ramach zajęć z W-Fu. Nauczyciel przyprowadzał ich tu też w zimę. Dzieci zjeżdżały na sankach z górki przy ul. Byszewskiej. Jest tam między drzewami przesmyk o szerokości ok. 2-3 m, który wielu z nas pamięta jako pierwszy tor saneczkowy. Na początku lat 60 boisko i stare wyrobiska przejęło MPO i urządziło tam sortownię odpadów. Odpady różnego rodzaju były zwożone z Łodzi. Część odpadów została do kompostowania na miejscu. Dużą ilość ziemi, odpadów BIO i być może i innych rodzajów odpadów zwożono na ziemie przy ul. Oliwkowej. Nie wiadomo dokładnie ile odpadów,  jakiego rodzaju  i gdzie spoczywa obecnie na osiedlu. Pozostawiony przez MPO teren był mozaiką lasu i pustych powierzchni. Przeprowadzona inwentaryzacja leśników z 1977 r. określiła teren po sortowni jako haliznę – nieodnowioną powierzchnię leśną. Mniej więcej w tym czasie powstało Stowarzyszenie Budowy Domków Jednorodzinnych przy Gminie Nowosolna. Powstały wówczas 2 osiedla przy ul. Byszewskiej i przy
ul. Brzezińskiej. Gmina zamierzała stworzyć zielone osiedle z Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. 
Głównym założeniem osiedla przy ul. Byszewskiej było wkomponowanie domów w tereny niezalesione. Domy powstały na terenie halizny oraz na polach otaczających las. Wykorzystano
i poszerzono istniejące drogi dojazdowe do terenu sortowni i drogi prowadzące do pól. Ulica Oliwkowa powstała obok lasu na terenach nieurodzajnych. Były tu łąki wykorzystywane jako pastwiska. Ulica Ananasowa i Figowa to tereny po dawnych polach uprawnych. 
Budowa osiedla zaczęła się w latach osiemdziesiątych. Wszystkie media: woda, prąd, gaz oraz elementy  tj. oświetlenie uliczne, utwardzenie dróg
i chodniki zostały doprowadzone przez mieszkańców w czynie społecznym. Mieszkańcy sami musieli zdobywać materiały potrzebne do ich wykonania. Jednak zdecydowali się na ten większy wysiłek, bo przyciągnął ich las, jego spokój i piękno. Jak na ironię to właśnie ta infrastruktura jest dziś jedną z głównych przyczyn, dla której miasto chce las sprzedać. 
Na budujących domy na terenie dawnej sortowni czekała podziemna niespodzianka. O tym, że ich domy będą stać na dawnym składowisku dowiedzieli się dopiero w momencie wykopywania fundamentów. Odpady były różnego pochodzenia. Oprócz zwykłych odpadów komunalnych znajdowano i opakowania po lekach, strzykawki i inne odpady niebezpieczne. Były one na tyle płytko położone, że był problem z usypaniem drogi. Trzeba było nawieźć większą ilości piasku, dlatego ulica Bananowa jest położona wyżej niż podwórka. Czy śmieci znajdowały się tylko w tych miejscach? Czy deweloper nie natknie się na dodatkowe koszty związane z rekultywacją terenu? Tymi informacjami miasto nie podzieli się zapewne podczas ewentualnego procesu sprzedaży (odpukać). Potem Nowosolna została włączona do Łodzi. W tych czasach po ulicach jeździły tu jeszcze furmanki, na polach można było zobaczyć krowy, prawie każdy gospodarz miał swoje stadko drobiu. Była to typowa wieś rolnicza włączona do miasta za to, że coraz głośniej sprzeciwiała się eksploatacji wysypiska przy ul. Kasprowicza. Przyłączenie do miasta to plusy i minusy. Zyskaliśmy autobusy czerwone, kanalizacje i środki na budowę szkoły, ale straciliśmy możliwość decydowania o sobie i kontrolę nie tylko nad wysypiskiem, ale i nad zmianami jakie zaczęły zachodzić w przestrzeni. Zapanowała wolna amerykanka z wyrastającymi grodzonymi osiedlami. Przyspieszyła degradacja środowiska przyrodniczego. Zmiany nie ominęły też osiedla przy ul. Byszewskiej. Miasto bez konsultacji społecznych sprzedało kawałek lasu przy ul. Pomarańczowej, który w 2009 r. został w całości wycięty. Odbyło się to wbrew wydanej decyzji Dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych metodą „na weekend”. Wszystkie drzewa zostały usunięte wraz z korzeniami w sobotę, gdy urzędy miejskie są zamknięte. Wzywana kilkukrotnie do interwencji straż miejska nie przyjechała. Powstępowanie wszczęte w tej sprawie zakończyło się brakiem jakichkolwiek kar dla dewelopera.
 
W tym roku powstaje Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla tego obszaru. Według obecnego projektu las przy ul. Byszewskiej zostanie w dużej części przeznaczony pod zabudowę mieszkaniową. Las poprzedzielany drogami jest dla pracowni urbanistycznej formą nieuporządkowaną. Dla nas jest miejscem, gdzie można przyjść z wózkiem do lasu, nauczyć w bezpiecznych warunkach dziecko jazdy na rowerze, pojeździć na rolkach w otoczeniu zieleni. To kontakt z przyrodą, spokojne zacisze w samym sercu szybko rozwijającego się osiedla, położone w najwyższym punkcie w Nowosolnej. Dlatego warto je ochronić. Jeśli macie swoje historie, wspomnienia i wrażenia odnośnie tego miejsca, proszę podzielcie się z nami.
 
Pozdrawiam,
Asia Szczepańska
 

Odpowiedź Wydziału Gospodarowania Majątkiem

Wydział Gospodarowania Majątkiem odpowiedział na naszą prośbę zweryfikowania swojego stanowiska ws. lasu przy Byszewskiej. Poniżej zamieszczam skan całego dokumentu i proszę o Wasze komentarze. Według Wydziału : „ze zgromadzonej w sprawie dokumentacji wynika, że część mieszkańców osiedla Nowosolna wnioskuje o pozostawienie nieruchomości stanowiącej własność Miasta Łodzi (lasu przy Byszewskiej) jako tereny zielone, natomiast część mieszkańców wnioskuje o ich zbycie.” Nie napisano jakie są proporcje pomiędzy obydwoma stanowiskami. Pisma wysyłane w obronie lasu potwierdzone są podpisami mieszkańców pod petycjami i 702 głosami, zebranymi w ramach Budżetu Obywatelskiego. Nie wiem jak wygląda sytuacja z drugiej strony. Czy wystarczy, że ktoś napisze pismo i podpisze je w imieniu mieszkańców osiedla, nie przedstawiając na to żadnych dowodów? Czy takie pismo może zablokować zdecydowaną większość osiedla? Bo jeśli tak, to takie traktowanie konsultacji społecznych umożliwia władzy ich dowolną interpretację, przekręcanie ich wyników i wybieranie tylko pasujących komentarzy. Mam nadzieję, że władze miasta podejdą do tego uczciwie i demokratycznie. Rozważą liczbę głosów za i przeciw i zweryfikują prawdziwe poparcie wykorzystując narzędzia, które same stworzyły – jak głosowanie w Budżecie Obywatelskim, z którego respektowania są dumne.