Uwaga na pupile w okolicach boiska przy Pomarańczowej. Jak pisałam wcześniej ktoś rozrzuca w tym rejonie jedzenie z trucizną. Miejsce wyrzucania trucizny może wskazywać na to, że prawdziwym celem przestępcy są lisy, które wokół boiska znalazły dla siebie dobre warunki na zakładanie norek. Lisy to bardzo mądre istoty, które w świecie zwierząt wyróżnia ogromna więź ze swoim potomstwem. Badaczy zaskoczyło to jak dużo czasu lisie mamy spędzają na zabawie ze swoimi dziećmi. Lisie rodzimy po prostu bardzo się kochają. Rosyjskie doświadczenia z udomawianiem lisów pokazują, że te psowate wykazują ogromną inteligencje emocjonalną, są w stanie nie tylko rozumieć polecenia ale i odczytywać ludzkie gesty, stają się szybko równie dobrym przyjacielem człowieka jak pies.
Nie mają z nami łatwo.
Nocą, gdy ich drobne sylwetki przemykają czasem ulicami na pierwszy rzut oka można je pomylić z psami, tylko, że coś się nie zgadza – ich długie chude nóżki nadają sylwetce wrażenie dzikości. Unikają nas, przemykająca nocą, stoją czujne gotowe w każdej chwili do ucieczki.
Spotkać takiego lisa na drodze to jak spotkać ducha lasu, tajemniczego, z zapleczem małych i dużych przygód zdobytych w życiu pełnym zagrożeń, w którym trzeba samodzielnie zdobyć pokarm, ochronić bliskich przed mnóstwem niebezpieczeństw, od tych normalnie występujących w przyrodzie, po te związane z nami jak psy i samochody ( a ostatnio domorośli truciciele), ducha lasu mądrego w swoim umiarkowaniu i praktyczności.
Czemu czasami czujemy przed nimi lęk? Przyczyn jest wiele, od bajek, które je demonizują, ale też czasem od dziwnego nowego strachu jaki cześć z nas nabyła przebywając w betonowych miastach, domach, ogrodzonych bezpiecznych dla nas przestrzeniach. Przyroda u niektórych z nas budzi czasami nieuzasadniony lęk, jakby tylko czyhała na nas. Zwierzęta nie knują jak nam zaszkodzić, nie szukają konfrontacji, nie marnują w ten sposób energii. Chcą po prostu żyć i chcą by ci których kochają byli najedzeni i bezpieczni. Chyba to jest nam łatwo zrozumieć.
Oczywiście lis to drapieżnik i nie jeden kot musi się nauczyć to respektować i jasną sprawą jest to, że warto je szczepić na wściekliznę. Ale nie popadać w paranoje ze strachu. W końcu my mamy pandemie ale nikt do nas nie strzela bo możemy zachorować .
Niestety truciciel/trucicielka odreagowuje swoje lęki w najgorszy sposób. Bezmyślnie rozrzuca truciznę i nie ma kontroli nad tym co się z nią dalej stanie.
Zje to kot wypuszczony na odrobinę wolności w samodzielnym spacerze, skusi to psa, podniesie to dziecko i z ciekawości weźmie do buzi. Śmierć przez otrucie to śmierć w ogromnych męczarniach. Nie da się usprawiedliwić tego okrucieństwa.
Dajmy spokój biednym lisom, one i tak tą wojnę z nami przegrywają.