Chrońmy Lasy Nowosolnej

Przyłącz się do nas !!!

Strona przedstawia inicjatywę tych mieszkańców Nowosolnej, którzy pragną zachowania obecnego stanu leśnego i sprzeciwiają się jego niszczeniu i wycinaniu.

 
 

 

 

Jezioro przesuniemy

Mieszkańcy mają świadomość, że tuż za ich domami jest las, dobro wspólne, które trzeba chronić. Regularnie go sprzątali, sadzili nowe drzewa. Kosili trawę przed wejściem na ścieżki spacerowe. Przygotowali też projekt parku leśnego, ale przepadł w budżecie obywatelskim – nie mieli szans z widzewską spółdzielnią mieszkaniową, która zgarnęła wszystko.

Sami zrobili boisko do piłki nożnej i siatkówki – na terenie, który już wcześniej był do tego przeznaczony, nie wycięli nawet jednego drzewka.

Jacek Kisiel: Zamówiliśmy koparkę, dokopaliśmy się do ładnego piasku i wyrównaliśmy teren. Postawiliśmy też słupki i naciągnęliśmy siatkę. Kosztowało to jakieś kilkaset złotych. Oczywiste, że chcemy to miejsce utrzymać. I nie chodzi o pieniądze. To piękne miejsce.

Joanna Szczepańska, mieszkanka osiedla ze Stowarzyszenia Ochrony Przyrody Nowosolna, od lat walcząca o utrzymanie lasu na osiedlu: Plany miasta są takie: na części boiska ma powstać nowe osiedle i droga przebiegająca przez jego środek, która skomunikuje osiedle po drugiej stronie. Robiliśmy sondaż, nikomu to niepotrzebne. Usłyszeliśmy, że boisko i planowany plac zabaw można przesunąć, co wiązałoby się z wycinką kolejnego fragmentu lasu. A tego za wszelką cenę chcemy uniknąć. Jakbym oglądała film Barei: „Jezioro? A to się przesunie”.

W sobotę padły sosny

Państwo Katarzyna i Łukasz nie wyobrażają sobie, że choćby jedno drzewo z lasu zostanie wyrąbane. Sprowadzili się na zielone osiedle
z powodu choroby syna. Lekarz podejrzewał, że dziecko ma ciągłe infekcje i jest zagrożone astmą, bo mieszkają w zanieczyszczonym powietrzu w wielkim mieście. Wciąż szpitale i inhalacje. Rodzice twierdzą, że po trzech latach wszystkie kłopoty zdrowotne Maćka ustąpiły.

– Chłopak gra regularnie w piłkę nożną z kolegami w drużynie szkolnej, trenuje z mężem na boisku leśnym. Mąż napisał nawet w swoim imieniu list do pani Prezydent, żeby nam tego lasu nie odbierała – mówi pani Katarzyna.

Małżonkowie obawiają się jednak, że sprawa jest już przesądzona. Tuż za ich ogrodzeniem rośnie fragment lasu. Ponieważ ich działka weszła dwa metry w teren leśny – płacili za dzierżawę. W tym roku dzierżawy im nie przedłużono.

O dwie uliczki dalej odwiedzamy państwa Irenę i Stanisława.

– Straszne, co chcą zrobić. Już raz przeżyliśmy koszmar, kiedy w ciągu paru godzin wycięto kilkadziesiąt dorodnych sosen – mówią przejęci.

Rzeczywiście. W październiku 2009 roku wszyscy mieszkańcy osiedla przeżyli szok. Przyjechała ekipa z ciężkim sprzętem i na działce przy
ul. Pomarańczowej wycięła wszystkie drzewa. W jeden dzień posprzątali i wywieźli nawet trociny i korzenie. Nie zostało śladu po drzewach. To była sobota, urzędy nie pracowały, więc dzwonili po straż miejską. Nic się nie dało zrobić. Na wiosnę deweloper postawił dwa bliźniaki, do których wprowadziły się cztery rodziny.

Rezydencje po tysiąc metrów?

Mieszkańcy mówią z goryczą – mają tu być rezydencje od 3 do 5 tys. metrów kwadratowych, co podobno mogłoby ocalić część drzew. Ale to nieprawda.

Dotarliśmy do projektu planu zagospodarowania przestrzennego, który opracowała Miejska Pracownia Urbanistyczna w Łodzi. Działki będą miały od 1,2 do 1,3 tys. m2, maksymalnie do 2 tys. m2. Jeszcze nie są rozrysowane. Biegli oszacowali wartość jednego metra na 135 zł, czyli miasto zarobiłoby na nich 4,5 mln zł. Żadne pieniądze, jeśli miejska działka w centrum przy ul. Ogrodowej poszła za 7 mln zł.

 –  Zdaję sobie sprawę, że projekty planów, które zresztą dotyczą znacznie większego obszaru niż osiedle przy ul. Byszewskiej, budzą kontrowersje –  mówi Robert Warsza, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. – To rewolucja w układzie przestrzennym związana
z przebudową skrzyżowania  gwiaździstego w Nowosolnej i budowy jej obwodnicy. Jesteśmy skłonni zastanowić się, czy wszystkie działki sprzedać pod zabudowę mieszkalną.  Podczas posiedzenia radnych z komisji architektoniczno-urbanistycznej uzgodniliśmy, że trzeba sprzedać, ale tylko około połowy terenu. To  rozwiązanie kompromisowe.

Co to w praktyce oznacza? Wszystkie fragmenty lasu znajdujące się w głębi osiedla będą zurbanizowane (czytaj: ogołocone z lasu pod zabudowę), także ta część, z której trzeba przesunąć boisko.

Joanna Szczepańska: Nasz lasek to korytarz ekologiczny łączący duże kompleksy Lasu Wiączyńskiego i Łagiewnickiego, zielona wyspa
z cennymi, kilkudziesięcioletnimi sosnami, dębami, kasztanowcami, jarzębinami i lipami. Jest domem chronionych zwierząt: jeży, kun, wiewiórek, nietoperzy i ptaków, jak bażanty, sowy i kosy. A także miejscem spacerów, wypoczynku i rozgrywek sportowych nie tylko mieszkańców osiedla, ale często zapraszanych i odwiedzających nas sąsiadów z pobliskich okolic. Nie odpuścimy ani kawałka lasu. Tym bardziej, że Rada Osiedla chce wyłożyć w tym roku 50 tys. zł ze środków własnych na leśny park ekologiczny.